poniedziałek, 4 sierpnia 2008

słowo

Myślę, że nieprzypadkowo wpadł mi dziś w ręce esej Grzegorza Górnego "Wojna słowa z obrazem". Logos w języku greckim oznacza jednocześnie- słowo i myśl, tymczasem dzisiejsza kultura nazywana jest obrazkową. Wiedza ludzi często opiera się jedynie na obrazach (a nie na faktach), w których zawarty jest pewien ładunek emocjonalny, co stwarza olbrzymie pole manipulacji dla mass-mediów. Przykładem może być wiedza Amerykanów o wojnie w Wietnamie.

Słowo wpływa głównie na umysł, odwołuje sie do świadomości, zmusza do refleksji i ma zdolność budującą, natomiast obraz oddziałuje na zmysły i dokonuje gwałtu naszej podświadomości poprzez migawkowość. Już w 1941 roku Erich Fromm w "Ucieczce od wolności" twierdził, że obrazowy model komunikowania się wpływa destrukcyjnie na spójną wizję świata i paraliżuje krytyczne myślenie. Jeszcze wcześniej, bo w 1895 roku w swej "Psychologii tłumu" Gustaw Le Bon pisał: "Tłum myśli obrazami, a jeden obraz wywołuje u niego szereg nowych obrazów, nie łączących się logicznie z pierwszym (...) Rozum potrafi nam wykazać brak logicznego związku w tych skojarzeniach, ale tłum nie idzie za głosem rozumu, chce naginać rzeczywistość do własnej wyobraźni, by w końcu nie odróżniać, co jest prawdziwe, a co zmyślone". Jak oprzeć się - jak mawiał Witkacy - "bezmyślnej wegetacji nasyconych bydląt"? Czy to nie wojna także ze Słowem Boga przekazanym w Ewangelii?

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

>> Czy to nie wojna także ze Słowem Boga przekazanym w Ewangelii? <<

Warto zastanowić się, czy ewangelizacja coraz częściej nie przybiera "obrazkowej" formy. Wystarczy spojrzeć na spuściznę Jana Pawła II w Polsce. Wszyscy go kochamy, wszyscy mamy jego zdjęcia, albumy, płyty z ulubioną muzyką itd. Stosunkowo niewielu wie o czym papież mówił. Zewsząd bombardują nas obrazki papieża dobrego pasterza, uśmiechniętego mędrca, cierpiącego człowieka, porywającego tłumy charyzmatyka.
Pytanie czy jest to efekt obranej, "migawkowej" drogi ewangelizacji, czy wpływ mass mediów na kształtowanie się duchowości. Albo raczej, w jakim stopniu Kościół przejmuje metody "obrazkowe" aby ewangelizować.

Michał Florek

vojpan pisze...

Nie rozumiem Michale dlaczego łączysz ewangelizację ze spuścizną po Janie Pawle II. Ale może tylko pozorna jest moja wątpliwość.

Myślę, że problem leży głębiej. Polskie katolickie domy zapchane są obrazami "cukierkowego Jezuska". Dlaczego? Ktoś zapchał nam mózg takimi kiczowatymi obrazkami zamiast karmić nas słowem Ewangelii. To było zwykłe pójście na łatwiznę. Twoje słowa odpowiadają sytuacji traktowania Kościoła jako rynku handlu- wciska się nam pewne obrazy i albo wymiotujemy po jakimś czasie, albo chłoniemy (przykład obrazu Jana Pawła II w świadomości POlaków nasuwa sie tu sam). Postaram sie jeszcze rozwinąć tę myśl:)

Anonimowy pisze...

Połączyłem to na zasadzie:
Papież przemawiał do nas słowami Ewangelii. Jego słowami często ewangelizują nas duchowni.
Trochę to niezdarne, ale chciałem szybko przejśc do meritum: czy Kościół nie posługuje się coraz częściej metodami "obrazkowymi" aby głosić Słowo Boże?

Michał Florek

vojpan pisze...

poprosiłbym o przykład tej obrazkowej ewangelizacji;)