piątek, 8 sierpnia 2008

demon acedii

Demon acedii
Demon acedii, nazywany także demonem południa, jest najuciążliwszy spośród wszystkich demonów. (...) Sprawia, że opanowuje go (mnicha) tęsknota za innymi miejscami, w których łatwiej znaleźć to, co konieczne (do życia), i rzemiosło, które wymaga mniej wysiłku, a przynosi więcej korzyści. I dodaje, że podobanie się Panu nie jest zależne od miejsca (P 12).
Dusza jest chora i cierpi przepełniona goryczą acedii. Wszelkie siły opuszczają ją w tak wielkim nadmiarze cierpienia. Jej zapasy możliwości stawiania oporu kurczą się pod wpływem tak potężnego demona. Straciła głowę i zachowuje się jak małe dziecko, które płacze bez powodu i powtarza okrzyki rozpaczy, jakby nie istniała już żadna nadzieja na pocieszenie (Anti VI, 38).
Acedia (łac.) to lenistwo duchowe, ociężałość duchowa. To choroba duszy. Zawiera w sobie prawie wszystkie inne pokusy. Różnie ją nazywają starożytni pisarze. Kasjan mówi o znużeniu i lęku serca, o wewnętrznej trwożliwości. Acedia to stan duchowej pustki, który zniewala człowieka do snu albo wypędza w gwar działania. Grzegorz Wielki do następstw acedii zalicza rozpacz, zniechęcenie, osowiałość, zgorzknienie, obojętność, senność, nudę, ucieczkę od siebie samego, przesyt, ciekawość, roztargnienie, niepokój ducha i ciała, zmienność, gwałtowność, niestałość. Wszystko zostaje zakwestionowane. Człowiekowi brakuje wewnętrznej chęci do życia. Współczesna psychologia nazwałaby takie stany depresją, zespołem różnych nerwic. André Louf nazywa stan acedii koniecznym kryzysem, jaki człowiek musi przejść, jeśli nie odetnie siebie od wszelkiego rozproszenia. M. L. von Franz przedstawia acedię jako nagłe napady niechęci i zmęczenia. „Nie ma radości życia, człowiek czuje się pusty i pozbawiony napędu, wszystko wydaje mu się bezsensowne”. Niebezpieczeństwo acedii polega jeszcze na tym, że ukrywa się ona przed tym, kto na nią cierpi. Kto jednak przejdzie taki kryzys, kto go przetrzyma (stąd Ewagriusz radzi mnichom pozostawać na siłę w swojej celi), doświadczy głębokiego wewnętrznego pokoju i radości. Św. Jan od Krzyża nazwałby z pewnością acedię bierną nocą zmysłów. Ten kryzys jest czasem łaski. Jeśli człowiek przecierpi go i przetrwa, faktycznie zacznie nowy etap życia duchowego."


Niestety mnie to czasem dopada;/ rozpacz, ale zawsze potem zaczyna się nowy etap.. Dzięki Pepe!!! Chwała Panu!

1 komentarz:

loczki pisze...

ciężkie klimaty...
może i warto o tym wiedzieć, ale wolę patrzeć od jasnej strony :)